Kiedy spadną ceny mieszkań?
2023-05-30 08:57:39

Nieżyciowe prawo, długi czas oczekiwania na decyzje administracyjne pozwalające rozpocząć budowę lub odmowy "z automatu", brak ziemi, rosnące koszty oraz prywatny interes stojący czasem ponad dobrem ogółu - to zdaniem przedstawicieli praktyków najpoważniejsze problemy, z którymi stykają się dziś inwestorzy w branży mieszkaniowej.


Te kluczowe zostały zdefiniowane przez Polski Związek Firm
Deweloperskich i opracowane w dokumencie "7 grzechów głównych
wstrzymujących rozwój budownictwa mieszkaniowego". Przygotowany materiał
to zbiór barier, na które napotykają deweloperzy i branże pokrewne, a
które znacząco utrudniają codzienną pracę i wydłużają czas realizacji
inwestycji. Efekt? Luka mieszkaniowa i wysokie ceny nieruchomości.

Polski
Związek Firm Deweloperskich jako największa organizacja branżowa czuje
na sobie dużą odpowiedzialność nie tylko za budowę mieszkań, ale również
za wsparcie decydentów i samorządów w kreowaniu polityki mieszkaniowej.
Celem oszacowania aktualnych potrzeb Związek zorganizował śniadanie
prasowe, w którym udział wzięli eksperci. Podstawą spotkania był
wspomniany dokument na temat kluczowych czynników utrudniających rozwój
rynku mieszkaniowego. Wiedzą ekspercką oraz praktycznym spojrzeniem na
codzienność branż pokrewnych deweloperskiej podzielili się prof. dr hab.
Anna Szelągowska ze Szkoły Głównej Handlowej oraz Rafał Zarzycki,
wiceprezes Izby Inżynierów Budownictwa.

Zobacz
PAP/Kadr z filmu

Profesor Anna Szelągowska
z Katedry Miasta Innowacyjnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie
zauważyła, że chociaż według danych GUS w Polsce statystycznie nie ma
deficytu mieszkaniowego, to jednak duża liczba osób mieszka w
substandardowych warunkach. Aż 2,4 mln mieszkań zostało zbudowanych
przed II wojną światową, z tego 800 tys. gospodarstw domowych nie ma
dostępu do toalety, a 445 tys. do bieżącej wody. "Mamy ponad milion
dwieście tysięcy mieszkań, które należałoby zmodernizować i doposażyć
tak, aby spełniały standardowe warunki. Dodatkowo mamy sto trzydzieści
tysięcy osób, które oczekują na przydział, zarówno mieszkania
komunalnego, jak i socjalnego. W czasie ostatnich czterech lat liczba
oczekujących na przydział gminnego mieszkania zmniejszyła się o ponad
trzydzieści tysięcy. Mamy poprawę, ale nadal jest to wskaźnik, który
pokazuje, że potrzeby rynku mieszkaniowego są ogromne" - podkreśliła
prof. Szelągowska.

Punktem widzenia branży deweloperskiej
podzielił się Grzegorz Kiełpsz, prezes zarządu PZFD, który wskazał, że "kiedy kilka lat temu został zablokowany dostęp dla deweloperów do
gruntów z zasobów Skarbu Państwa z powodu rządowego programu Mieszkanie
Plus, deweloperzy poszli szukać ziemi prywatnej, a ta jest pod miastem.
Wiemy, że ludzie chcą mieszkać w centrach miast, a jeżeli dalej od nich,
to z bardzo dobrą komunikacją, ale budowa takiej infrastruktury jest po
prostu za droga". Dodał, że Mieszkanie Plus było planowane na 100 tys.
mieszkań rocznie, z czego zbudowanych zostało 19 tys. lokali.

Profesor
Szelągowska podkreśliła też, że ogromnym problemem, z który borykają
się deweloperzy, jest oczekiwanie na wydanie przez urzędników wszelkich
wymaganych pozwoleń - przedłuża to inwestycję nawet o cztery lata.

Z
kolei Rafał Zarzycki reprezentujący Polską Izbę Inżynierów Budownictwa
zwrócił uwagę na codzienne problemy, z którymi borykają się pracownicy
budów. "Mój kolega inżynier poinformował mnie, że we Wrocławiu czeka już
półtora roku na uzgodnienia drogowe. W tym czasie można by zbudować
sześć, dziesięć tysięcy metrów kwadratowych PUM-ów [powierzchnia
użytkowa mieszkalna – red.]. Tyle trwają uzgodnienia z miastem.
Samorządy wykorzystując tak zwaną szesnastkę dokładają mnóstwo
obowiązków deweloperom, inżynierom i projektantom. Koszty są olbrzymie i
nie da się inwestycji sensownie zaplanować" - powiedział Rafał
Zarzycki, wiceprezes Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.

Chodzi
o dodatkowe koszty związane z artykułem 16. ustawy o drogach
publicznych, który zobowiązuje wykonawcę inwestycji niedrogowej do
poniesienia kosztów budowy lub przebudowy w sytuacji, gdy sama budowa
bądź przebudowa drogi miałyby być zrealizowane przez inny podmiot.
Prezes Zarzycki dodał, że wnioski o odrolnienie składane dla terenów
objętych planem miejscowym rozpatrywane są na szczeblu ministerialnym
przez rok, a nawet dwa lata. "Ta procedura trwa zdecydowanie za długo.
Budynek mieszkalny można zbudować dość szybko. Samo pozwolenie na budowę
nie jest problemem. Można je uzyskać dość szybko, ale na decyzje
środowiskowe, na przykład dotyczące budowy jednego garażu, czeka się
minimum pięć miesięcy. Nie jesteśmy w stanie oszacować czasu, terminu i
ekonomii tego biznesu, ponieważ to wszystko za długo trwa, a w ciągu
dwóch lat inflacja spowodowała wysoki wzrost cen" - powiedział prezes
Zarzycki.

Warto wspomnieć, że Polski Związek Firm Deweloperskich
co roku przygotowuje raport z rankingiem miast, które najsprawniej
wydają decyzje potrzebne do rozpoczęcia budowy i w największym stopniu
pokryte są planami miejscowymi. Ranking tworzony jest na podstawie
odpowiedzi z urzędów miast i ogólnodostępnych danych z rejestrów
publicznych. Z ostatniej - XII edycji wynika, że na prowadzeniu są trzy
miasta - Łódź, Lublin oraz Gorzów Wielkopolski. Oznacza to, że istnieją w
Polsce miejsca, w których zrozumienie potrzeb mieszkańców oczekujących
na wymarzone mieszkania wysuwa się na prowadzenie, a dzięki współpracy z
branżą inwestycje realizowane są w możliwie dobrym tempie. Z nich warto
brać przykład.

Na podsumowanie spotkania jego uczestnicy zostali
zapytani o to, co jest potrzebne, aby hasło spotkania "Kiedy spadną ceny
mieszkań?" przełożyło się na praktykę.

"Myślę, że będzie z tym
bardzo ciężko. Jeśli nie byłoby tak długiego oczekiwania na decyzje na
przykład wojewódzkiego konserwatora zabytków, jeżeli gminy nie kazałyby
deweloperowi budować dróg, kanalizacji sanitarnej, jeżeli Wody Polskie
nie trzymałyby dziewięć miesięcy prostego wniosku zezwalającego na
odprowadzenie z maleńkiego dachu wody deszczowej do rowu… Jak to
wszystko policzymy, okaże się, że potrzebujemy wielu zmian prawnych" - powiedział prezes Zarzycki.

Profesor Szelągowska zaznaczyła, że
nie należy spodziewać się spadku cen mieszkań w dużych miastach, a
raczej będzie miał miejsce ich wzrost w wysokości 5 proc. w skali roku. "To będzie uzależnione od lokalizacji, standardu mieszkania, ale i od
danych makroekonomicznych. W mniejszych miejscowościach spodziewam się
stagnacji cen. Być może na rynku wtórnym ceny mogą trochę spaść, ale nie
na rynku pierwotnym z racji tego, że rosnące ceny determinowały wzrost
kosztów budowy" – podkreśliła prof. Anna Szelągowska.

Prezes
Grzegorz Kiełpsz przytoczył dane, z których wynika, że od 2006 roku do
2022 roku ceny mieszkań w Warszawie, Krakowie i w Łodzi wzrosły
dwukrotnie. "Trend jest jednoznaczny, ale gdyby z jednej strony zaszły
zmiany, o których mówił prezes Zarzycki, a z drugiej, jeżeli podaż
dogoni popyt, to ceny mieszkań mają szansę się ustabilizować. Ważna jest
też świadomość, że wyjście naprzeciw potrzebom branży to nie ułatwienie
dla dewelopera, ale dla każdego, kto marzy o własnym mieszkaniu. Bo w
całej dyskusji zapominamy, kto na te mieszkania czeka" - podsumował
prezes Kiełpsz.

To kiedy będzie taniej? Za drogowskaz może
posłużyć siedem czynników zidentyfikowanych przez Polski Związek Firm
Deweloperskich. Ich eliminacja może skutecznie uwolnić potencjał branży i
dostarczyć potrzebną liczbę mieszkań, a to przełoży się na ceny
nieruchomości.

Źródło informacji: PZFD

/PAP-Artykuł sponorowany/















https://swietokrzyskie.info/printnews.php?id=36925