Noc Świętojańska
2020-06-24 09:33:14

Od wieków z 23 na 24 czerwca obchodzona jest Noc Świętojańska, którą czciły już starożytne ludy, w tym ludy Celtów, a później Słowian i Germanów.


W starożytności poganie czcili wówczas dwa potężne żywioły - ogień i wodę. Najważniejsze obrzędy związane były z rozpalaniem ognia i zanurzaniem się w wodzie. Tak właśnie obrzędowo zaczynało się lato. Odpowiednie powitanie lata miało zapewnić pomyślność zbiorów, dobrą pogodę i obfitość plonów. Inna nazwa tej wyjątkowej nocy to Święto Kupały.

Tak poganie nazywali święto poświęcone Kupale - bogini miłości i leczniczych roślin, a także patronce mądrych kobiet, które znają zioła i dobre czary. Stąd też nazwa kupalnocka. Wieczór i noc z 23 na 24 czerwca nazywane są w Polsce sobótką. Nazwa pochodzi od ogni obrzędowych palonych w nocy i zwanych sobótkami. Nazwa sobótka odnotowana została po raz pierwszy w trzynastowiecznych źródłach, jako imię świętej góry Ślęży, którą nazywano tak od rozpalanych na niej ogni obrzędowych. Z tego samego wieku pochodzą wzmianki o tańcach obrzędowych kobiet wokół ognia.

W całej Europie w tę najkrótszą w roku noc, przypadającą w porze przesilenia letniego słońca, odprawiano różne obrzędy, wróżby i czary. Sobótkowe obrzędy musiały zaczynać się przy ognisku. Wokół ognisk gromadzili się przede wszystkim młodzi ludzie, a panny na wydaniu w białych sukniach i wieńcach z ziół na głowach, przepasane bylicą tworzyły kręgi taneczne, trzymając się za ręce tańczyły i śpiewały, prosząc w swych pieśniach św. Jana o odwzajemnioną, gorącą i szczęśliwą miłość oraz udane małżeństwo. Młodzi chłopcy skakali przez ogień, a dziewczęta przeprowadzały pomiędzy zapalonymi stosami bydło domowe, celem podniesienia jego wydajności i płodności. Dobrze, jeśli dym z ogniska unosił się ponad zbożami, zwiastowało to dobrobyt i urodzaj. Do ognia wrzucano garście zerwanych poprzedniego dnia ziół: bylicę, dziurawiec, czarny bez, łopian, biedrzeniec, liście i gałązki leszczyny i wiele innych roślin, które niekiedy wcześniej zostały poświęcone w kościele.

 Zobacz

Dym ze spalonych w ognisku świętojańskim ziół miał chronić przed czarownicami, złym urokiem i wszelkim złem. Po północy chłopcy i dziewczęta szukali razem kwiatu paproci, była to okazja do wyznań miłosnych, oświadczyn i obietnic zawarcia małżeństwa. Powszechną praktyką, zachowaną także i w naszych czasach, było puszczanie przez dziewczęta wianków do wody. Splatano je z ruty, różyczek, chabrów, rumianków i innych kwiatów polnych oraz ogrodowych, przywiązywano do deseczki, do której przymocowywano również płonącą świeczkę. Dziewczęta obserwowały bacznie, jak płyną ich wianki. Jeśli wianek płynął równo, a świeca paliła się jasnym płomieniem, była to dobra wróżba na przyszłość. Dobrze było, gdy wianek wyłowił miły sercu kawaler. Wierzono również, że w tę jedyną noc w roku zakwita paproć, a jej kwiat świeci niezwykłym blaskiem. Temu, kto go znajdzie, wskaże drogę do ukrytych w ziemi skarbów. Wierzono także, że inne rośliny i zioła, a przede wszystkim bylica oraz piołun, dziurawiec, werbena i nasięźrzał (ziele miłosne) w noc świętojańską nabierają niezwykłej mocy leczniczej i czarodziejskiej. Zgodnie ze starymi zwyczajami dopiero po 24 czerwca można bezpiecznie kąpać się w stawach, rzekach i potokach, zwłaszcza jeśli woda została „ogrzmiana", tzn. jeśli przed św. Janem przeszły burze wiosenne i deszcze zwane świętojańskimi.

źródło: pik.kielce.p




https://swietokrzyskie.info/printnews.php?id=30789